Jak to jest zostać „zbieraczem papieru i plastiku”?

W pierwszym zdaniu chwiałbym podkreślić, że nie jestem kolekcjonerem. A przynajmniej nie uważam się za kogoś takiego. Stąd też owy „zbieracz papieru i plastiku”.

Ale gdy patrzę za siebie to nie trudno odnieść mi wrażenie, że kimś zorientowanym gdzieś pośrodku spektrum między kolekcjonerem, a graczem znajduję się mój schemat postępowania. Nie mniej chciałem podzielić się moimi doświadczeniami ze zbierania gier video, konsol i wszelkiej maści papieru i plastiku. Czy mam tego dużo? Dla osoby stojącej z boku, zwłaszcza nie związanej z grami, zapewne odpowiedź zabrzmi, że „tak dużo”. Ale to wszystko kwestia subiektywna. Gdzie jest ten punkt odniesienia mówiący o tym co to jest dużo, a co mało?

Nie wnikając jednak w tą kwestie, zastanówmy się czy trudno jest zacząć stawać się zbieraczem plastiku? Czy trudno jest zacząć zbierać? Otóż nie specjalnie… to kwestia priorytetów. Na co chcemy i ile możemy przeznaczyć środków finansowych. A przede wszystkim zależy od naszej motywacji. Bo po co się zbiera gry? Każdy ma trochę inne powody. Jedni skupują masowo full sety, inni mega rzadkie wydania, a inni najtańsze lub „bo była promocja”. Nie wiem dlaczego i po co zbierają inne osoby. Po co ja zbieram? Kilka zdań o tym więcej poniżej.

Własny powód dla którego gromadzi się cały regał plastiku i papieru to najważniejsza kwestia. Bo jeżeli masz powód dla którego to robisz, to wszystkie przeciwności są do pokonania. Nie będzie problemem ograniczony zasób finansowy, ani mała przestrzeń na gromadzenie zbiorów, ani nawet mała ilość czasu na ogrywanie tego wszystkiego. Moja motywacja przede wszystkim sprowadza się do tego, że ja to bardzo lubię gry w pudełku z instrukcją, napisami na tylnej stronie i najlepiej jeszcze z jakimiś dodatkami. [1] Ale najważniejsze jest to ze w każdej chwili mogę sięgnąć po grę bez konieczności ściągania łatek, aktualizacji czy konieczności dostępu do internetu. Że mogę zagrać w grę dawno już niedostępną w sklepach. Świadomość ta sprawia ze wszelkie problemy związane ze zbieraniem stają się nieistotne.


Czy to jest drogie hobby?


Wszystko jest oczywiście kwestią względną i decydujące znaczenie ma co dla kogo jest drogo. Dla przykładu zakładając, że gdybym palił fajki (a nie palę!) to szacując, że paczka kosztuje 15 zł, a wypalam jedną dziennie, to przez miesiąc wydam 300 zł. Fajnie, to rzucam fajki i tą kwotę przeznaczam na gry. Czy to mało czy dużo? Czy ponad 3000 zł rocznie na gry, na hobby, na rozrywkę to dużo? Czy jak idę do kina, knajpy, teatru, to liczę ile to mnie rocznie kosztuje? Każdy jak już pisałem ma inne potrzeby i inne możliwości. Ale za te 300 zł można bez problemu przebierać co miesiąc w grach i kupować systematycznie. Zabawa na kilka lat… Jedne gry będą tanie w cenie do około 100 zł. Jak zaczynałem było takich sporo. Teraz nic nie schodzi poniżej 100 zł. A często widzę wzrost o 50-100% wartości ceny. Ktoś wyczuł interes i chce zarobić więcej. (więcej pisałem o tym tutaj) Na naszym podwórku chyba już wyczerpano możliwości. Lepiej zamawiać z eBay. Chociaż ja nadal śledzę portale na literę A oraz inne. Czasem się na coś szarpnę. Nawet za te 200-300 jednorazowo jak mi zależy. Ale w większości to co jest dostępne to już dawno mam i to znacznie taniej.

Zaczynając zbierać gry na Nintendo 64 w okolicach 2016 roku udawało mi się złapać kilka naprawdę dobrych okazji. A rozumieć je należy nie tylko jako atrakcyjnie niską cenę, ale także bardzo dobrze zachowane i nie zniszczone pudełko czy instrukcje.

Częściej zaś trafiają się okazje na czasopisma. Zwłaszcza te, które ukazywały się bardzo krótko i zebranie kompletu jest względnie łatwiejsze. Bo nawet i cenowo potrafią być w zasięgu przeciętnego zbieracza, ale problemem jest trafienie gdy akurat ktoś sprzedaje…


Trochę plastiku i papieru


Czego mi jeszcze brakuje? Jak każdy na pewnym etapie tworzy swoje „listy z planami zakupowymi”. Na niej są też często tytuły marzeń. Ja zrobiłem zwykłą listę z tytułami, które chcę zebrać i konsekwentnie odhaczam kolejne pozycje. Mam tam poza grami kilka konsol, padów i trochę papieru. Nie dużo tego. Gdyby nie to że popłynąłem w pewnym czasie i swoje zainteresowania skierowałem na Dreamcasta, GameCuba, PS1 i PS2 czy Wii oraz Wii U, a także 3DS, to pewnie pisałbym już, że moja kolekcja gier na Nintendo 64 jest zamknięta…

A co pozostanie mi gdy już zbiorę je wszystkie? Czyli które? Jak dobierałem tytuły? Oczywiście według tych w które chcę zagrać. Ale lubię też smaczki jak jakieś wersje z dodatkami typu Donkey Kong 64 wraz z Expansion Pak. Czy mało znane tytuły lub oryginalne. Jednak jedno kryterium pozostaje niezmienne. Jest to zawsze tytuł w który chcę zagrać i chcę go mieć fizycznie, tak żeby w dowolnej chwili sięgnąć na półkę i zagrać.

Przy pewnej ilości zdobyczy zaczyna wychodzić na wierzch pewien problem. Okazuje się, że zwykłe odkładanie na półkę kolejnych pudełek z grami nie wystarcza. A dokładnie nie wystarcza miejsca na półce. Tak więc szykuję dodatkową półkę i robię kolejne miejsce. Ale i tego mi brakuje… Robi się mało miejsca gdy trzeba pomieścić tylko na Nintendo 64 gier w ilości 40 sztuk PAL i 10 sztuk JAP, trzy pudełkowe wydania konsoli do tego Rumble Pak, Expansion Pak, Memory Pak i kilka padów. A także kilka zamienników padów. Do zestawu dołączają książki o Nintendo 64. Ujmując to w skrócie, trzeba zorganizować miejsce i zaplanować ile go jeszcze zostawić na przyszłe zakupy.

W przypadku gier wydawanych na Nintendo 64 w Europie cechowała je standaryzacja wymiarów pudełek. Każde miało identyczny wymiar tak żeby można było łatwo obliczyć ile miejsca jest potrzebne na półce w sklepie. Także dzięki temu łatwo też oszacować potrzebne miejsce na półce w swoim domu. Na ten system nie było też zbyt wiele kolekcjonerek czy wyjątkowych wydań. W ramach wszystkich gier na Nintendo 64 trafiły się aż dwa takie pudełka. Pierwsze to Lylat Wars, a drugie to Pokemon Stadium. Reszta jak liście jesienią identyczne. Ale to i tak z czasem okaże się, że po kilku latach zbierania wyjdzie coś jeszcze co nigdy wcześniej nie było w planach. Jak na przykład aż 3 nowe gry na konsole Nintendo 64 w pudełku. (więcej pisałem o tym tutaj oraz tutaj ) Albo dowiemy się o tym, że było coś takiego jak seria Nintendo 64 Player’s Choice (później zwane jako Nintendo Select). W regionie PAL na szczęście to tylko 10 (więcej pisałem o tym tutaj) pudełek. Tytuły, które przekroczyły 1 mln [2] sprzedanych egzemplarzy otrzymywały drugie wydanie ze zmienionym wyglądem okładki. Niby nie dużo, ale trzeba je gdzieś położyć. Do tego człowiek zapatrzył się w kierunku znacznie ładniejszych wydań pudełkowych z Japonii. A te gabarytowo są znacznie większe. A gdyby tak obok jeszcze postawić fizyczne wydania gier z Nintendo 64 na Switch? (więcej pisałem o tym tutaj) Te zajmują z tego wszystkiego najmniej miejsca…

Sporo zaś potrafią zająć miejsca wydania specjalne gier na młodsze systemy niż Nintendo 64. Na konsole DC i PS2 wszystkie pudełka są względnie małe. Na GameCube mam jedno duże pudełko z grą Odama, zaś na 3DS mam tylko z dużych pudełek Chibi Robo Zip Lash wraz z Amiibo, widoczne poniżej.

Dzięki temu nawet wliczając dwie konsole w pudełku to ten sprzęt zajmuje u mnie najmniej miejsca. Następnie jest Wii gdzie z większych pudełek to mam tylko Skyward Sword. Ale już na Wii U zaczyna się szaleństwo z dużymi pudełkami. Mam trzy duże kolekcjonerki, czyli wydania The Wind Waker, Twilight Princess i Super Mario Maker z figurką Amiibo. Do tego trochę mniejsze, ale jednak duże pudełka z grą Bayonetta 1 i 2, Star Fox Zero, Xenoblade Chonicles X, Tokyo Mirage Sessions FE oraz Project Zero.

Zaś najwięcej największych pudełek wpadło mi na Switch. Tutaj wydania The Legend of Zelda: Link’s Awakening, Astral Chain, Daemon X Machina, The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom. Te cztery pudła zajmują naprawdę sporo miejsca. Do tego jeszcze dochodzą dwa zestawy LABO. Jest tego objętościowo dużo. Niestety na chwilę obecną nie dysponuję ładnymi zdjęciami, więc ich nie zamieszczam.


Male podsumowanie


Moje pełne zestawienie kolekcji poświęconej konsoli Nintendo 64 można obejrzeć tutaj. Jeżeli zaś chodzi o kwestie całości kolekcji to jestem w trakcie archiwizowania i dokumentowania, tak więc w odpowiednim czasie pojawi się wpis poświęcony temu tematowi. [3] Do tego czasu pozwolę sobie zrobić krótkie zestawienie zaokrąglając ilość gier, które podaję poniżej:

Nintendo 64
– PAL 40 gier
– JAP 10 gier
– 3 konsole
– kilka sztuk padów plus pudełko
– 5 książek
– akcesoria takie jak Rumble Pak, Expansion Pak, Memory Pak

GameCube
– 45 gier
– 3 pady
– jedna konsola

Wii
– 20 gier
– jedna konsola w wydaniu standard
– jedna konsola Nintendo Wii – 25th Anniversary Limited Edition Red Super Mario
– jedna konsola Wii w wersji Mini

Wii U
– 34 gier
– jedna konsola
– 5 pustych pudełek od konsoli

Switch
– 65 gier (w tym kilka duuużych kolekcjonerek)
– 3 konsole

PS2
– 25 gier
– jedna konsola
– dwa pady

3DS
– 25 gier
– jedna konsola New 2DS XL
– jedna konsola 3DS z efektem 3D
– jedno duże pudełko z grą Chibi Robo Zip Lash i Amiibo

Dreamcast
– 13 gier
– jedna konsola
– dwa pady

PS1
– jedna płyta DEMO
– jedna konsola

Amiibo
– 40 sztuk

Książki
– tych jest naprawdę sporo i przygotuję kiedyś o nich oddzielny wpis

Czasopisma, których jest nie mniej niż książek
– Neo
– Neo Plus
– Secret Service
– Gry Komputerowe
– Warp
– Lag
– Game Boy Magazyn
– I/O
– Konsole
– Konsola
– Engarde
– CD-Action
– Game Star
– Gramy!
– Virus

Razem
– 277 sztuk gier w pudełku (w tym kilka wydań specjalnych)
– 15 konsol
– duuużo padów

…. i sporo kabelków i różnych drobiazgów


Moja największa trafiona okazja


To jest coś co trafia się już znacznie rzadziej, ale jednak. Taka największa okazja przydarzyła mi się w niedługim czasie od rozpoczęcia przygody ze zbieraniem. W roku 2016 na znanym serwisie OLX, ktoś z dalekiego Wrocławia sprzedawał kartridże do gier na Nintendo 64. Każdy z nich był w jednakowej cenie po 40 zł. Byłem już wtedy na etapie, że kupuję tylko pudełka z instrukcją, a nie gołe kartridże. Ale jak zobaczyłem, że pośród wszystkich sprzedawanych gier znajduje się kartridż z Paper Mario oraz Banjo-Tooie, a zarazem sprzedawca potwierdził, że sprzedaje po 40 zł za sztukę, to nie czekałem długo z finalizacją transakcji. Zapewne ta osoba nie wiedziała co sprzedaje. Najważniejsze, że gry działały i nie wyglądały na podróbki, których wtedy jeszcze nie widywałem ich portalach aukcyjnych w naszym kraju. Niestety nie sprawdzę już tego, bo po jakimś czasie gdy ograłem te gry, postanowiłem je sprzedać i za ich kwotę kupić inne tytuły w pudełkach. Trochę mi teraz szkoda, bo ceny poszły w górę i mógłbym dokupić same pudełka z instrukcją…

O nietypowych egzemplarzach w całej mojej kolekcji opowiem przy innej okazji. Jeżeli zaś mówimy o zbiorach dotyczących konsoli Nintendo 64 to najbardziej dumny jestem z 5 gier, które mam od nowości. Trochę więcej o nich wspomniałem w jednym z pierwszych wpisów tutaj. Poza tym cieszę się z takich gier w kolekcji jak Donkey Kong 64 z dołączanym w pudełku Expansion Pak. Mało znanej i niesłusznie zapomnianej grze Rocket: Robot on Wheels od studia Sucker Punch. W ostatnim czasie moje zbiory wzbogaciło także pudełko z konsolą Nintendo 64 w specjalnej edycji w zestawie z grą Banjo-Kazooie, o czym więcej pisałem tutaj.

Poza tym lubię oglądać dwupak zawierający w swoim pudełku grę Majora’s Mask i Expansion Pak w wydaniu z Japonii. A także w perfekcyjnie zachowanym stanie, jak ze sklepu Blast Corp od firmy Rare. Tego w zasadzie kupiłem od osoby, która twierdziła, że pozbywa się kolekcji. Możliwe, że tak było, bo za przeciętną kwotę otrzymałem pudełko wyglądające jakbym dzisiaj wyszedł z nim ze sklepu…. to niesamowite. Postanowiłem wtedy zabezpieczyć to pudełko plastikowym opakowaniem. Dla pozostałych gier także z czasem kupiłem podobne ochronne opakowania. Co przyznać muszę, że bardzo dobrze się sprawdza, bo bez obawy o uszkodzenie mogę je wyjmować i oglądać. Instrukcje trzymam oddzielnie tak, że jest do nich łatwy dostęp. To samo dotyczy się kartridży, które muszę w przyszłości podobnie zabezpieczyć plastikowym opakowaniem. Na co dzień zaś zacząłem używać Everdrive do uruchamiania gier, co jest praktycznym rozwiązaniem pozwalającym grać na oryginalnej konsoli, nie tylko w oficjalne tytuły, ale także w powstające nieustannie mody.


Podsumowanie


Jak widać, trochę mi się tego zebrało na półce, a sam proces wyszukiwania i kupowania nieraz bywa równie przyjemny co samo granie. [4] A jak to w końcu jest z tym byciem zbieraczem papieru i plastiku? Przyjemnie, tak po prostu. Nie jest to trudne. Wystarczy zacząć zbierać i wiedzieć po co się to robi…

@ Valoo

 


Odnośniki


[1] Ostatni mój zakup, czyli fantastycznie wydana gra Tunic w wersji na Switch. Nie jest to ani jakieś mega limitowane wydanie, ani bajońsko drogie. Ot po prostu regularne wydanie, sprzedawane tak jak kiedyś wydawano gry, czyli w pudełku z instrukcją, mapą i jeszcze jakimiś dodatkami. Można? Tak!

[2] Nintendo 64 Anthology Enhanced Edition

[3] Wpis ten był popełniony nie tylko z potrzeby wygadania się i podzielenia swoimi dotychczasowymi zdobyczami. To także mocny impuls do usystematyzowania i zarchiwizowania swojej kolekcji.

[4] polecam blog o zbieraniu gier na PS Vita. Adres to https://www.ppe.pl/spolecznosc/69264/Duckingman/blogi.html   oraz do ostatniego wpisu z początku roku https://www.ppe.pl/blog/69264/315244/kolekcjonerem-chcialbym-byc-podsumowanie-stycznia-i-lutego-2023.html