Agent 64: Spies Never Die (demo)

Miłośnicy GoldenEye 007 bardzo liczyli na jakieś informacje i potwierdzenie plotek dotyczących remastera. Niestety cicho było o tej grze zarówno na pokazie gier na Xbox jak i na Direct od Nintendo. W tym samym czasie odbywało się PC Gaming Show, które było okazją dla niezależnego dewelopera Replicant D6 do ujawnienia zapowiedzi Agent 64: Spies Never Die. Jest to tytuł, który czerpie to co najlepsze z klasyków firmy Rare takich jak wspomniany GoldenEye 007 czy Perfect Dark. Utrzymany w stylistyce gier z lat 90, skierowany jest w gusta miłośników 5 generacji konsol.

Wcielając się w rolę byłego agenta John Walter o kryptonimie 64, wkraczamy do świata szpiegów i infiltracji, gdzie przyjdzie nam eksplorować zróżnicowane lokacje i realizować wymyślne cele jak hakowanie terminali, kradzież tajnych planów czy też uwalnianie zakładników. A to wszystko okraszone efektownymi strzelaninami.

Zapowiada się dobrze, premiera już w tym toku, ale jak na razie tytuł dostępny będzie tylko na PC. Jednak demo można już pobrać na Steam. Postanowiłem, więc sprawdzić czy warto śledzić ten tytuł. Na początek instalacja Steam, bo bez tego ani rusz. Jakieś aktualizacje, problem z założeniem konta, bo nie spełnia wymaganej liczby cyferek i literek z dużej i z małej, i już po 30 minutach pojawia się ekran z grą. Nie korzystałem wcześniej ze Steam, ale miło mnie zaskoczył jednym, zrzuty ekranu są przypisane pod F12 i lądują w folderze. Tak więc to co zamieściłem tutaj pochodzi właśnie z mojej rozgrywki. A jaka ona była?

Początek jest mocno przeciętny. Ekran tytułowy wygląda jak wczesna wersja gry, a przecież premiera już w tym roku. Ale daje możliwość dostosowania klawiszy, czułości myszki, głosu i wyboru języka pomiędzy angielskim, a japońskim. Wybrałem ten pierwszy. Nie spędzając więcej czasu ruszyłem do wyboru jednej dostępnej w wersji demo misji.

Ocena grafiki i walorów estetycznych to oczywiście sprawa bardzo subiektywna i względna. Bowiem większość współczesnych graczy powie, że bez super realistycznej grafiki w 4K to nawet nie dotykają. Tak, tytuł ten jest skierowany do miłośników GoldenEye 007 i Perfect Dark. I też robi wszystko, żeby przypominać na kim się wzoruje. Dlatego też w poniższym opisie będę go mocno porównywał do gier na których się wzoruje i aspiruje do ich następcy.

Obraz posiada typowe dla ekranów z tego okresu paskowanie. Jest rozmyty i nieostry. Widać nałożone zostały filtry. Ale czy ja tego chciałbym? Ogrywałem Perfect Dark na oryginalnym sprzęcie i powiem tak, rozmazany obraz w ilości 15 klatek na sekundę. Pomimo pięknych lokacji, konsola nie dawała rady udźwignąć bogactwa detali i pomysłów autorów. Ale odpaliłem tytuł na emu i doznałem ekstazy. Ostre krawędzie, bogactwo detali, płynna animacja. Cudo! Wygląda fenomenalnie i aż nie chcę wracać do oryginału. Tego też oczekiwałbym po Agent 64 – gładkiego i wyrazistego obrazu, ale w stylistyce gier z 5 generacji. Bez mgły widocznej w oddali, ale z ograniczeniami jakie w owym czasie się spotykało. Oczywiście autorzy Perfect Dark byli ograniczeni naturalnie przez możliwości sprzętowe. Zaś autorzy Agent 64 muszą wyczuć tą granicę, bowiem sztucznie udają, że mają ograniczenia techniczne. I byłbym z tego bardzo zadowolony, gdyby udało im się uzyskać efekt zbliżony do tego widocznego w Perfect Dark. Przecież nikt nie wierzy, że ta gra miałaby działać na Nintendo 64. Więc nawet jeżeli trochę lub bardzo trochę przekroczy możliwości konsoli Nintendo 64 to nikt się tego nie przyczepi.

Niestety pomimo bogatych możliwości jakie mają do dyspozycji współcześni autorzy, gra Agent 64 wygląda paskudnie. I nie ze względu na ten demake, ale na stylistykę. Lokacje są puste, jednobarwne, monotonne, proste i zwyczajnie nudne. A w zasadzie jedna misja którą mamy możliwość przejść w wersji demo. Ale jest ona prosta, bez polotu i nie czuć w niej klimatu. Zwyczajnie nie zachęca do poznania kolejnej misji. Teoretycznie musimy uciec z budynku najeżonego wrogo nastawionymi do nas agentami. Ale brakuje tutaj jakiegokolwiek wstępu. Tak z niczego lądujemy w pomieszczeniu wewnątrz budynku i dalej jazda. W Perfect Dark lub GoldenEye 007 przed każdą misją dostajemy wypchaną kartotekę z tłem wydarzeń i celami misji. Tam można z kilka minut siedzieć i czytać, co jak i dlaczego mamy zrobić. A tutaj, kilka linijek tekstu na nijakim tle

Gdzie jest ta fantastyczna gra cieni i światła? Te bogate w tekstury pomieszczenia i wymyślne aranżacje baz wojskowych, laboratoriów itp. Rozwidlenia prowadzące donikąd mające tylko za zadanie sprawiać wrażenie, że nie idziemy jedną słuszną ścieżką, ale możemy z niej zejść i pobłądzić. Że dana misja to nie prosty korytarz do przejścia, ale realny budynek z dziesiątkami pomieszczeń, korytarzy, wind, które nie koniecznie prowadzą nas do celu. Jeżeli macie okazję to zachęcam do włączenia Perfect Dark i porównania z tym demem. Pierwsza misja, albo nawet Carrington Institute, po którym możemy swobodnie poruszać się gdy nie uczestniczymy w misjach, śmiało mógłby spełnić role dema i przeskoczyć o 2 klasy powyżej tego co oferuje demo gry Agent 64: Spies Never Die.

Dla porównania umieszczam poniżej dwa zrzuty ekranu. Ten pierwszy pochodzi z Agent 64: Spies Never Die, drugi zaś z Perfect Dark.

Model strzelania przypomina raczej plastikowe zabawki niż prawdziwą broń. Graliście w Turok 2 z tamtego okresu? Taka gra o strzelaniu do dinozaurów. Tam samo strzelanie w ścianę jest przyjemne, ten odgłos metalu, huk i poczucie, że broń ma siłę rażenia. Tutaj zaś ot jakby była z papieru, coś tam robi puf i paf i tyle. Muzyka? Egh, nie pamiętam, było tam coś? Nawet jeżeli było, to nic co bym zapamiętał.

Dalej porównując do Perfect Dark, przeciwnicy, są prawie niemi i w milczeniu na nas napierają. W grze na której autorzy Agent 64 się wzorują, oponenci to jedna z mocniejszych stron i bardziej charakterystycznych. Cały czas wypowiadają jakieś kwestie, albo się nawołują, albo krzyczą, albo uciekają, bo boją się umrzeć. Na dodatek, gdzie jest zależna od miejsca trafienia animacja? Każdy oponent efekciarsko pada, ale zawsze w ten sam sposób. Gdzie możliwość wytrącenia broni przeciwnikowi? Czemu się nie chowają, nie kryją? Nie spotykamy ich w kantynie czy za biurkiem. Stoją najczęściej na korytarzu i czekają na nas. Mega sztuczne i nienaturalne. A przecież w Perfect Dark wszyscy się zachwycali tym, że przeciwników można spotkać w bardzo naturalnych sytuacjach, jakby tam realnie pełnili swoją wartę. Co więcej, w Perfect Dark każdy przeciwnik miał inną twarz. Tutaj może coś z tym zrobili, ale i tak są bardzo do siebie podobni i ma się wrażenie, że atakują nas cięgle te same klony.

Wersja demo z jedną misją zakończyła się szybciej niż się spodziewałem. Gra nie rozwinęła skrzydeł, ani nie pokazała tego na co liczyłem. Może pełna wersja to zrobi, ale na pewno nie zrobiło to demo.

Podsumowując, bardzo się zawiodłem na wersji demo tej gry. Jeżeli pełna wersja będzie taka sama, to nie polecam gry Agent 64: Spies Never Die. Liczyłem, że autorzy pokarzą to co najlepsze mają do zaoferowania, że zachęcą mnie do kupna pełnej wersji gry, która już niebawem, bo w tym roku ma mieć swoją premierę. Więc jakoś tak mało czasu zostało na poprawienie wielu niedociągnięć. A gra wygląda jak wczesny etap projektowania, a nie tytuł co ukarze się za kilka miesięcy. Zdecydowanie wolę włączyć jeszcze raz Perfect Dark lub GoldenEye 007, bo te ponad 20 letnie gry są zwyczajnie lepsze niż to co prezentuje wersja demo Agent 64: Spies Never Die.

@ Valoo

Notka techniczna

Data pierwotnej publikacji: 18.06.2022.
Zdjęcia z Perfect Dark pochodzą z emulatora, zaś z Agent 64: Spies Never Die z mojej rozgrywki przy pomocy Steam.

Trailer Agent 64: Spies Never Die pochodzi z nagrania na You Tube

Poniżej kilka zdjęć z gry Agent 64: Spies Never Die (demo) (2022)

Poniżej kilka zdjęć z Perfect Dark (emulator) (2000)