W miejscach nierealnych, nieistniejących jakimi są gry wideo, czasami zdarza się odnaleźć miejsca, w które chciałoby się naprawdę zawędrować. Co jakiś czas w mojej głowie i wspomnieniach wracają piękne chwile spędzone w świecie Ocarina of Time. Chyba żadna inna Zelda, ani inna gra nie wzbudza takich silnych emocji. Zwłaszcza miejsce o niejednoznacznym charakterze i ukrytej historii takiej jak Gerudo Valley. Nawet silniej wpływa na zmysły niż The Wind Waker, którego uważam za najpiękniejszą Zeldę, wspaniałe żeglowanie po bezkresu wód, ta piękna noc gwiaździsta i wiatr dmący w żagiel. I ten bajkowy i cudownie melancholijny świat wykreowany w Breath of the Wild, które uważam za cudowne dzieło, nie wywiera tak mocnego piętna w mojej głowie. Ten świat z jednej strony post apokaliptyczny, a zarazem potrafiący uchwycić pustkę i samotność, tą piękną i niebezpieczną naturę, ducha wędrówki i niesamowite uczucie zniszczenia.
Wszystkie cechy z każdej innej odsłony serii, koncentrują się jak w soczewce właśnie w Gerudo Valley. Tam przecinają się drogi gdzie początek miało wielkie zło, zagłębiając się w niedostępnej krainie, która potrafi być zarazem malownicza i ponętna. Odwiedzana zarówno w okresie przed jak i po wielkich zniszczeniach dokonanych przez Ganona. Odwiedzana przez młodego Linka jest zupełnie niedostępnym miejscem. Podziwiać możemy jedynie jej fragment, a także przejść przez most wiszący nad przepaścią, zaś w dole, gdzieś tam szumi woda w oddali i widać wodospad. Po przekroczeniu mostu spotykamy orientalnie barwną kobietę – strażniczkę, która nie pozwala nam przejść dalej. Tutaj niestety kończy się nasza podróż. Jedyne co nam zostaje to ochłodzić twarz w zimnej wodzie i skoczyć do strumienia w dole doliny, aby wypłynąć na pięknie zielone i słoneczne Lake Hylia.
Do doznań wizualnych dołączają odczucia słuchowe pod postacią muzyki, która nas wręcz uderza od samego wejścia do Gerudo Valley. Jest motywem, który raz usłyszany pozostanie z nami już na dobre. Jest melodyjny, wpadający w ucho i bardzo charakterystyczny. To miejsce w niezwykły sposób łączy klimat świata po zagładzie z Breath of the Wild oraz potrzebę wędrówki w nieznane miejsca i odkrywania jak w The Wind Waker. A zarazem jest esencją całej Ocarina of Time. To właśnie dla tej krainy wracam raz w roku do tej Zeldy i przechodzę ją od początku do końca. Aż do Gerudo Valley…
@ Valoo